Więź

Twórcy:
autor: Rona Munro
reż: Zbigniew Brzoza
muz: Jacek Grudzień

Występują:
Ewa Błaszczyk - Fay
Agnieszka Grochowska - Josie
Iza Szela - Strażniczka


Aleksander Bednarz - Strażnik

Josie przyszła zobaczyć się z matką, której nie widziała od 15 lat. Fay odsiaduje dożywocie za zamordowanie swego męża, ojca Josie. Wiadomość o przybyciu gościa zaskakuje ją. Kobieta początkowo waha się na myśl o spotkaniu z córką, pamiętając, w jakie szaleństwo podobne wizyty wpędzały inne więźniarki.


Zbigniew Brzoza, reżyser "Więzi":
"Więź" wymaga od widzów dużego skupienia. To przedstawienie dla publiczności, która lubi wyławiać to, co jest pomiędzy słowami a intencją ich wypowiadania. Tekst Rony Munro przypomina dramaty Davida Mameta. Ale o ile u Mameta gra z publicznością ma charakter intelektualny, o tyle tu wszystko rozgrywa się w sferze emocjonalnej. Ten spektakl będzie bardzo oszczędny w środkach wyrazu. "Więź" to sztuka konwersacyjna. Akcja rozgrywa się w pokoju widzeń. Matka, która zabiła męża i została skazana na dożywocie, spotyka się po 15 latach ze swoją córką. Córka przeżyła traumę i nie pamięta dzieciństwa, ale teraz chce poznać swoją historię. Z kolei matka nie chce przywoływać przeszłości; chciałaby za to dowiedzieć się, jak wygląda obecne życie córki, a ta unika tego tematu. Obie unikają pewnych bolesnych wspomnień, z którymi wiążą się silne emocje... To, że bohaterki spotykają się w więzieniu i mówi się tu o wyroku dożywocia, odgrywa oczywiście ważną rolę w sztuce, myślę jednak, że to nie jest jej podstawowy temat. Dla mnie "Więź" to sztuka o poszukiwaniu tożsamości albo o odcinaniu się od niej. Matka próbuje wyprzeć swoją tożsamość, odrzuca wszystko, co kojarzy się jej z życiem przed więzieniem. Córka przeciwnie - próbuje za wszelką cenę dotrzeć do swojej tożsamości, w tym celu właśnie odwiedza matkę.


Recenzje
The Guardian

Sztuka Munro jest napisana z dużym sprytem. Autorka wysyła widza na przejażdżkę, a gdy ten zorientuje się dokąd jedzie, natychmiast zmienia kierunek. Nie jest to thriller, ani traktat feministyczny o nierówności kobiet i mężczyzn wobec systemu sprawiedliwości. Nie traktuje także o brutalnych absurdach systemu penitencjarnego. Choć dotyczy tych kwestii, to przede wszystkim dotyka tego, co sprawia, że jesteśmy ludźmi. Tego, co nas pali od wewnątrz. Jak odmiennie kochają mężczyźni i kobiety i jak przerażająco łatwo jest uśmiercić to, co kochamy. A także jak wykroczenie wobec wolności sprawia, że dusza utyka w miejscu i zamienia się w żelazo.